BARDOmiasto cudów

Home / Aktualności

Autor:Publikacja: Elżbieta Jakubiec

Ultramaratończyk Piotr Kociołowicz z Janowca w Gminie Bardo to żywy dowód na to, że biegi to więcej niż sport, to pasja, która przesuwa granice.

 

Przebiegł dystans Hardcore w 67h 39 minut i jest to trzeci wynik w historii Kreta Hardcore.
Pierwszy zawodnik, który złamał 70h korzystając tylko z podstawowego supportu organizatora. Jego największym osiągnięciem jest zajęcie 3. miejsca w kategorii OPEN oraz 1. miejsca w swojej kategorii wiekowej w Biegu 7 Szczytów w 2023 roku, pokonując 240 km w niespełna 33 godziny podczas Dolnośląskiego Festiwalu Biegów Górskich.
 
Karłów, Polska – Wśród malowniczych, ale wymagających krajobrazów Gór Stołowych, rodzi się legenda. Piotr Kociołowicz, ultramaratończyk, którego nazwisko coraz częściej wymienia się z podziwem i niedowierzaniem w świecie biegów długodystansowych. To nie tylko sportowiec, to człowiek, który definiuje pojęcie wytrzymałości, zarówno fizycznej, jak i mentalnej. W szczerej rozmowie dzieli się swoją historią, filozofią i zaskakującym podejściem do profesjonalizacji swojej pasji.
 
„W biegach czuję się jak w domu. To nie tylko sport, to część mnie,” wyznaje Piotr, którego skromność kontrastuje z imponującą listą osiągnięć. „W polskiej czołówce ultramaratończyków odnalazłem swoje miejsce, a siódma pozycja na dystansach ponad 100 mil w rankingu ITRA to dowód, że ciężka praca przynosi efekty.” Jednak, jak sam zauważa, statystyki i rankingi to tylko część obrazu. Ultramaraton to nie tylko walka z dystansem i czasem, ale przede wszystkim z własnym ciałem i umysłem. To sztuka przetrwania, pokonywania własnych słabości i kryzysów, które na tak ekstremalnych trasach są nieuniknione. „Na trasie zawsze pojawiają się przeszkody, czy to fizyczne, czy mentalne. Dlatego tak ważna jest psychika,” tłumaczy Piotr. „Trzeba umieć zaakceptować ból, zmęczenie, chwile zwątpienia. W ultramaratonie wygrywa ten, kto potrafi najskuteczniej zarządzać swoimi zasobami, zarówno fizycznymi, jak i psychicznymi.”
 
Przygotowania do takich wyzwań to proces kompleksowy, wymagający nie tylko setek godzin spędzonych na treningach, ale także dbałości o regenerację i odnowę biologiczną. Piotr w swojej rutynie znalazł miejsce dla jogi, która pomaga mu wyciszyć umysł, rozciągnąć ciało i odzyskać wewnętrzną równowagę.
„Joga to dla mnie forma medytacji w ruchu,” mówi. „Pomaga mi wsłuchać się w swoje ciało, zrelaksować się i naładować akumulatory przed kolejnymi wyzwaniami. To ważny element mojego przygotowania, który pomaga mi unikać kontuzji i utrzymać wysoki poziom motywacji.”
 
Trasa ultramaratonu to podróż w nieznane, gdzie każdy krok może przynieść nowe wyzwania i niespodzianki. Piotr przyznaje, że zdarzały mu się sytuacje, których nie dało się przewidzieć, takie jak problemy z nawigacją, błądzenie w terenie czy ekstremalne zmęczenie. „Pamiętam Dolnośląski Festiwal Biegów Górskich, gdzie przez trzy dni i noce biegłem praktycznie bez snu,” wspomina. „Zdarzały się momenty kryzysowe, gdy traciłem orientację, gubiłem trasę. W takich sytuacjach kluczowe jest zachowanie spokoju, szybka analiza sytuacji i podjęcie właściwej decyzji.”
 
Kwestia snu podczas ultramaratonu to temat niezwykle intrygujący. Piotr zdradza, że zdarzało mu się spać zaledwie półtorej godziny przez całe zawody, a krótkie drzemki są planowane strategicznie, by zmaksymalizować ich efektywność. „Sen to luksus, na który nie zawsze można sobie pozwolić,” tłumaczy. „Dlatego staram się wykorzystać każdą chwilę na odpoczynek, nawet krótką drzemkę. Ważne, by nauczyć się efektywnie regenerować w ekstremalnych warunkach.”
 
Mimo wszelkich trudności, Piotr nigdy nie traci ducha walki. Na trasie liczy się determinacja, umiejętność improwizacji i zaufanie własnemu instynktowi. Rodzina, choć nie zawsze podziela ultramaratońską pasję Piotra, stanowi dla niego nieocenione wsparcie. Partnerka, również biegaczka, towarzyszy mu w treningach, wspiera na trasie i dopinguje go z całych sił.
 
W świecie komercyjnego sportu, Piotr wyróżnia się skromnością i brakiem ambicji związanych z profesjonalizacją swojej pasji. Choć zdaje sobie sprawę z potencjalnych korzyści związanych ze sponsoringiem, nie chce, by bieganie stało się obowiązkiem i straciło swój naturalny charakter.
„Oczywiście, sponsoring byłby miły, ale nie za wszelką cenę,” tłumaczy. „Nie chcę, by bieganie stało się moją pracą, bym musiał biegać dla wyników i sponsorów. Chcę biegać, bo to kocham, bo to sprawia mi radość.” Piotr pytany o plany na przyszłość, nie wspomina o rekordach świata czy spektakularnych wyzwaniach. Mówi o lokalnych celach, takich jak pokonanie Głównego Szlaku Sudeckiego czy poprawienie swojego rekordu w Małym Krecie.
 
„Marzę o tym, by biegać dla siebie, w swoim tempie, bez presji i oczekiwań,” mówi. „Chcę czerpać radość z każdego kilometra, z każdego widoku, z każdego spotkania z innymi biegaczami. To dla mnie najważniejsze.”
Historia Piotra to inspiracja dla wszystkich, którzy szukają swojej pasji, dążą do samorealizacji i chcą przesunąć granice własnych możliwości. Jego skromność, determinacja i miłość do biegania udowadniają, że prawdziwe sukcesy rodzą się z wnętrza, z pasji, która napędza do działania. W świecie zdominowanym przez komercję i pogoń za wynikami, Piotr pozostaje wierny swoim ideałom, udowadniając, że bieganie to coś więcej, niż tylko sport – to styl życia, filozofia i przede wszystkim, pasja, która przesuwa granice.
 
#duma #ultramaraton @biegam_w_górach_bardzkich

Niezbędnik

W serwisie

Archiwum roczne

Najnowsze